Rozważanie "Dobry pasterz"

From Opus-Info
Jump to navigation Jump to search

Św. Josemaria, rozważanie Dobry pasterz, 12.03.1961.

Ostatnio publikowane w “Mientras nos hablaba en el camino”, str. 143-155, rok 2002.

Zanotujcie dobrze, wyryjcie w waszych sercach, co mówię. Bo nie mówi do was jakiś ksiądz: chodzi o Założyciela, a nie ma więcej niż jeden. Poznacie dużo Papieży (ja już poznałem kilku), Kardynałów – całe mnóstwo. Biskupów – jeszcze więcej... ale nie ma więcej niż jeden Założyciel Opus Dei: tylko jeden! A Bóg rozliczy was, jeżeli nie wykonujecie moich poleceń. Przez moje usta mówi do was w szczególny sposób Jezus Chrystus bo właśnie ja jestem w jego imieniu dobrym Pasterzem. (...)

Czasami, zamiast uciekać od obcego, ktoś mógłby oddalać się od swoich Dyrektorów, od swoich braci, i udać się do człowieka na tyle nieuczonego, nieroztropnego lub nieprzezornego, że byłby zdolny prowadzić go po drodze zguby.

Dzieci moje, wy musicie mocno postanowić, aby nie popełniać tej pomyłki w waszym życiu. Sam Pan za pośrednictwem św. Jana uprzedza nas, że nie trzeba szukać rad na zewnątrz, bo to znaczyłoby kierować się świadomie do przepaści. Trzeba uciekać od obcego! Musicie słuchać wyłącznie głosu dobrego pasterza!

Wiecie kto jest, dla moich owiec, dobrym pasterzem? Ten, który ma misję powierzoną przeze mnie. Ja daję ją zazwyczaj Dyrektorom i księżom z Dzieła. Choćby byli święci, ludzie, którzy nie znają Opus Dei, nie są w stanie działać jak pasterze dla moich owiec, chociaż mogą być dobrymi pasterzami dla innych owiec. Dla moich owiec oni nie są dobrymi pasterzami, o którym mówi Jezus Chrystus. Czy to jasne? Zastosujcie się do rady Mistrza: uciekać! Dlaczego mielibyśmy słuchać głosu kogoś, kto nie zna ducha naszego Dzieła? Trzeba słuchać głosu dobrego pasterza: tych, którzy dostali misję, aby paść owce z Opus Dei. Wszyscy inni nie są właściwymi pasterzami. (...)

Jeżeli dusza w szczególnych okolicznościach potrzebuje bliższej opieki – właściwej i szybkiej rady, bardziej intensywnego kierownictwa duchowego – nie może szukać tego poza Dziełem. Kto postąpiłby inaczej, oddalałby się dobrowolnie z właściwej drogi i szedłby aż do przepaści. Bez wątpienia straciłby dobrego ducha. (...)

Gdybyś ty to robił, miałbyś złego ducha, byłbyś nieszczęśnikiem. Takim czynem nie grzeszyłbyś, ale biada tobie! Zacząłbyś błąkać się, mylić. Zacząłbyś słuchać głosu złego pasterza. Oznaczałoby to, że nie chcesz zostać uleczony, bo nie używasz właściwych środków.

Na dodatek szkodziłbyś innym. Ten spowiednik [spoza Dzieła] zachowałby tajemnicę sakramentalną, zresztą wszyscy księża go zachowują pilnie, zawsze. Ale kiedy inna dusza zapyta go o radę, albo powie mu, że zastanawia się nad wstąpieniem do Opus Dei, być może ten ksiądz wybije mu to z głowy. Taki spowiednik tak by rozumował: „mam wysłać go do tego miejsca, gdzie jest ten nędznik, ten trędowaty, który nie chciał się wyleczyć”?

Ty znasz doktrynę Obcowania Świętych o Mistycznym Ciele. Więc wyrządziłbyś szkodę twoim braciom, również tym, którzy mają nadejść, a równocześnie całemu organizmowi Dzieła. Gdyby na dodatek zły pasterz nie przyszedł po ciebie, ale ty poszedłbyś do niego, ponosiłbyś całą odpowiedzialność. (...) Ale nalegam: biada tobie! Biedny, biedaku mój! (..)

Dlatego członkowie Opus Dei, jeżeli naprawdę chcą być wierni, nie idą za obcym, ale uciekają od niego, bo nie znają głosu obcych. (...)

Ci, którzy nie mają misji powierzonej przez Dyrektorów nie są dobrymi pasterzami, nawet gdyby czynili cuda. (...)

Brudne ubrania pierze się w domu. Pierwszy odruch, jaki należy mieć, to nie odczuwać tchórzostwa, żeby prać brudne ubrania poza Dziełem – jeżeli naprawdę chcecie być świętymi. Jeżeli nie, jesteście zbędni.