Od pracowitości do aktywizmu

From Opus-Info
Jump to navigation Jump to search

W nielicznych opublikowanych tekstach założyciela (Droga, Przyjaciele Boga, To Chrystus przychodzi, itd.) słowo „skuteczność” pojawia się 179 razy. Gdyby obliczyć, ile razy wystąpiło w dokumentach utajnionych, liczba ta byłaby z pewnością o wiele większa. „Skuteczność” pojawia się też w większości wyrażeń używanych w nauczaniu Opus Dei: „Będziemy skuteczni, jeśli...”, „Podejmijmy skuteczne postanowienie, aby...”, „Bądźmy skutecznymi narzędziami”, „Służyć Bogu skutecznie”, „Warunkiem skuteczności jest...”, „Modlitwa skuteczna”, „Środki skutecznego działania”, „Skuteczność apostolska”.

Członkowie Dzieła muszą być przede wszystkim skuteczni. Codziennie, podczas wieczornego rachunku sumienia, powinni sobie zadać pytanie, czy tego dnia byli wystarczająco skuteczni. Uznawanie własnej nieskuteczności jest uważane za drogę do pokory, a stwierdzone niedostatki mają zachęcać do zdwojenia wysiłków. Każdy członek Dzieła ma przyczyniać się do budowania prestiżu organizacji na zewnątrz, dlatego na wszystkich nakłada się obowiązek doskonalenia się w pracy zawodowej ze wszystkimi tego konsekwencjami z dziedziny współzawodnictwa.

Miejsce, które ktoś zajmuje w Dziele, musi być uzasadnione w kategoriach skuteczności i przydatności. Efektywność każdego członka jest na bieżąco monitorowana przez dyrektorów. Jeśli z jakiegoś powodu uznają oni, że ktoś nie jest skuteczny, osoba ta powinna się dobrze nad sobą zastanowić. Jeśli ktoś ma zawód, który dyrektorom wydaje się mało pożyteczny, osoba ta powinna rozważyć zmianę zawodu! Jeśli ktoś jest ciężko chory – również nie może być spokojny! Dyrektorzy przez jakiś czas będą okazywać cierpliwość, jednak w końcu będą musieli „skutecznie” rozwiązać problem, zmuszając nie dość skutecznego członka do zmiany pracy lub wypraszając go z Dzieła.

Za maską duchowości w Opus Dei kryje się „ideologia podboju”. Dzieło dąży jednocześnie do świętości i materialnego sukcesu, co upodabnia go do ruchów kalwińskich. Organizacja przeniknięta jest duchem walki z czasów wojen krzyżowych. Ciągłe doskonalenie przekształca pojęcia wysiłku i wytrwania w bezwzględny woluntaryzm. Odpoczynek i rozrywka tolerowane są wyłącznie w takiej mierze, w jakiej przyczyniają się do większej skuteczności. Członek Opus Dei musi nieustannie pracować, a jednocześnie nie może uważać, że zrobił dla organizacji wystarczająco dużo:

Od tego, kto może pracować za pięciu, należy wymagać pracy za ośmiu.[1]
Pan zawsze wymaga więcej! Więcej, więcej, więcej – powtarzał nasz Ojciec. Czasami mały wysiłek, czasem większy, ale zawsze coś więcej.[2]

Założyciel stosował strategię opartą na sile woli, którą można by określić mianem „zarządzania przez stawianie nieosiągalnych celów”. Łatwo sobie wyobrazić, w jakim napięciu żyje osoba, od której ciągle wymaga się więcej, niż ona może dać. Dręczą ją wyrzuty sumienia, obniża się nastrój i samoocena. Hasłowięcej, więcej, więcej” jest stale wykorzystywane przez kierownictwo duchowe. Należy odmawiać więcej modlitw, należy więcej pracować (mniej odpoczywać) i wykonywać więcej pracy apostolskiej. Zwyczajnym ludziom wydaje się, że sami mogą oceniać, na co ich stać, i na co mają ochotę. W Opus Dei panuje przeciwne przekonanie:

Każdy może przejść na swój sposób drogę powołania do Dzieła, jednak nikt nie może się uchylać od totalnego poświęcenia Bogu. To nam przekazał nasz Ojciec. Nie można budować swojej drogi na miarę własnego braku hojności (z powodu słabości lub małości). Najlepszą gwarancją, że tak się nie stanie, jest wolna od zastrzeżeń zgoda, by tego właśnie wymagało od nas kierownictwo duchowe.[3]

Jakiekolwiek próby mierzenia zamiarów na siły są w Opus Dei określane mianem wygodnictwa i piętnowane jako grzech lenistwa. Każdy nowy członek musi dopasować się do wzorca idealnego nakreślonego przez założyciela:

Syn Boży w Opus Dei nie może pragnąć żyć wyjątkowo: każdy z nas musi żyć tak samo jak inni.[4]

Podstawową regułą obowiązującą wszystkich członków jest nieprzerwana praca. Dyrektorzy muszą troszczyć się o to, by żaden członek Opus Dei nie spędzał bezczynnie ani chwili:

Walczcie z nadmierną wyrozumiałością wobec samych siebie — bądźcie dla siebie wymagający! Czasami zbytnio martwimy się o swoje zdrowie; zbyt wiele myślimy o odpoczynku, którego, co prawda, nie powinno brakować, gdyż jest nam potrzebny, aby powracać do pracy z odnowionymi siłami, jednak odpoczynek — jak napisałem przed wieloma laty — nie polega na nierobieniu niczego, ale na odprężeniu poprzez działania, które wymagają mniej wysiłku.[5]
Nie wystarcza organizować innym pracy; należy również organizować im odpoczynek. Na temat potrzeby i sposobu odpoczywania damy wam odpowiednie instrukcje.[6]

Odpowiednie instrukcje są następujące: numerariusze nie mają prawa chodzić do kina, teatru, na koncert czy na mecz. W ośrodkach nie mają prawa słuchać muzyki, nie mogą oglądać prywatnie filmów, grać na komputerze, w ping-ponga, w karty lub w szachy. Po pracy mają prawo czytać gazetę, uprzednio ocenzurowaną przez dyrektora, który za pomocą nożyczek wycina zdjęcia wydekoltowanych kobiet lub inne grzeszne treści. Czytanie gazety nie może trwać dłużej niż 15 minut, po czym należy oddać się jakiemuś pożytecznemu zajęciu, jak lektura jednej z autoryzowanych książek, modlitwa lub nauka. Nie wolno spać w ciągu dnia ani zaspać rano, a pójść spać wcześniej niż przewiduje regulamin można jedynie za wyraźnym pozwoleniem dyrektora. Taki sposób postępowania nazywany jest właściwym wykorzystaniem czasu. Z czasem taki tryb życia okazuje się bardzo obciążający dla ciała i umysłu. Żyjąc ciągle pod presją i w napięciu, zapatrzony w nieosiągalne cele człowiek martwi się własną nieskutecznością i codziennie, od rana do wieczora walczy z własnymi emocjami i potrzebami.

Przed opuszczeniem Dzieła byłem tak wyczerpany tym trybem życia, że nie miałem nawet siły czytać ulubionych książek. Z obawy przed reprymendą nie mogłem też ryzykować i np. położyć się na 10 minut do łóżka. Oglądałem czasem po kryjomu filmy, ale obawa przed złapaniem na gorącym uczynku nie pozwalała mi osiągnąć oczekiwanego odprężenia. Odpoczynek w Dziele jest taki sam dla wszystkich i jest bardzo szczegółowo zaprogramowany:

Raz w miesiącu każdy powinien udać się na wycieczkę, a na spacer przynajmniej raz na tydzień.[7]
Jeżeli ktoś z rozsądnych powodów – zawodowych, oświatowych lub innych – interesuje się jakimś programem telewizyjnym, może go oglądać za zgodą rady lokalnej.[8]
Z częstotliwością wskazaną przez Komisję Regionalną, można też wyświetlić jakiś film.[9]

W każdym ośrodku znajduje się zamknięty na klucz telewizor. W zasadzie nie ogląda się telewizji poza wiadomościami i meczami ligi mistrzów. Jeśli chodzi o Polskę, wikariusz Opus Dei zadekretował, że jedyna słuszna częstotliwość oglądania jakiegokolwiek filmu w ośrodku to jeden raz na miesiąc, przy czym oczywiście publikowana jest lista dozwolonych filmów. Filmy zawierające wulgaryzmy lub sceny miłosne są zakazane.

W każdym ośrodku Opus Dei znajdują się figurki osłów. Praca „osiołka w kieracie”, który napędza koło, aby wydobywać wodę spod ziemi, fascynowała założyciela organizacji. Była jego ideałem życia i wzorem do naśladowania: praca monotonna, niema i stała, bez żadnego pocieszenia, bez rozglądania się na strony, aż do wyczerpania.

Musimy chcieć umrzeć w starości, wyciśnięci jak cytryna.[10] Trzeba oddać się całkowicie, trzeba wyrzec się wszystkiego. Trzeba, by ofiara była „całopalna”.[11]

Tak surowa asceza musi prowadzić do samounicestwienia. Według nauczania św. Josemaríi należy poświęcać się dla innych tak bardzo, że samemu przestaje się istnieć.

Trzeba porzucić swoje „ja”, zniszczyć je, zapomnieć o sobie; należy spalać się przed Bogiem z miłości do ludzi i z miłości do Boga tak jak świece, które spalają się przy ołtarzu: palą się tak długo aż się do cna wypalą. Prowadzę was dzieci moje drogami wyższymi, drogami ciągłości i trwałości wiary. I chcę dla moich dzieci jako pokutę, aby umiały się poświęcać. Tylko zapominając o sobie samym i służąc innym, będziemy mogli dać siebie Bogu. Prawdziwie Boża droga prowadzi ścieżkami pokory. Bóg ją wynagrodzi.[12]




  1. Św. Josemaría, Instrukcja dla dyrektorów, 31.05.1936 (opublikowane i prawdopodobnie redagowane w 1967), nr 84.
  2. Doświadczenia o sposobie prowadzenia rozmów braterskich, 19.03.2001, s. 83.
  3. Doświadczenia o sposobie prowadzenia rozmów braterskich, 19.03.2001, s. 22.
  4. Św. Josemaría, Sam na sam z Bogiem, nr 191.
  5. Św. Josemaría, Przyjaciele Boga, Księgarnia Św. Jacka, Katowice, 1996, nr 62.
  6. Św. Josemaría, Instrukcja dla dyrektorów, 31.05.1936 (opublikowane i prawdopodobnie redagowane w 1967), nr 85.
  7. Doświadczenia z prac apostolskich, 6.10.2003, s. 94
  8. Doświadczenia z prac apostolskich, 6.10.2003, s. 98
  9. Doświadczenia z prac apostolskich, 6.10.2003, s. 97
  10. Św. Josemaría, cf. Don Alvaro, Nasz Ojciec w niebie, 26.06.1975, s. 29.
  11. Św. Josemaría, Droga, Księgarnia Św. Jacka, Katowice, 2001, nr 186.
  12. Św. Josemaría, rozważanie 16.02.1964.


Poprzedni rozdział Spis treści Następny rozdział
Od daru siebie do zatracenia siebie Byłem w Opus Dei - Fakty, świadectwa, dokumenty Od paternalizmu do kontroli